poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 4 - Kara

    Blond dziewczyna otworzyła zmęczone powieki. Dziś rozpoczynała czwarty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Przewróciła się na drugi bok. Jej współlokatorek nie było w pokoju. Narcyza chwyciła zegarek, który leżał na jej szafeczce nocnej. Dziewiąta dwadzieścia trzy. Pierwsza lekcja już dawno się zaczęła. Nie ma to, jak spóźnić się już pierwszego dnia, pomyślała gorzko. Wyskoczyła prędko z łóżka i, chwytając po drodze kosmetyczkę i mundurek szkolny, wbiegła do łazienki. Przemyła wodą twarz i się ubrała do tego szybki, prosty kucyk i lekkie podkreślenie oczu tuszem. Gotowe! Nigdy blondyna nie wyrobiła się w tak szybkim czasie! Chwyciła za torbę i pobiegła do klasy, gdzie odbywała się transmutacja.
    Cyzia biegła korytarzem, omijając zgrabnie zakręty; trzeba było przyznać, że panna Black była świetnym biegaczem. Zatrzymała się, by złapać oddech. Wystarczyło jeszcze około trzydziestu kroków i była na miejscu. W tym samym czasie usłyszała, jak coś się rozdziera. Jej wzrok utkwiła w swojej torbie, która rozerwała się, tym samym sprawiając, że jej cała zawartość znalazła się na ziemi. Narcyza zaczęła zbierać książki i karteczki, gdy do jej uszu doszedł znienawidzony przez nią głos.
   - Panna Black - syknął wysoki chłopak. - Jako prefekt Slytherinu mam prawo odesłać cię do opiekuna naszego domu i wybrać ci odpowiednią karę - powiedział ostrym tonem.
    Blondynka wypuściła powietrze przez nos i podniosła się. W jej ramionach spoczywały książki i zniszczona torba. Narcyza przejechała językiem po zębach, szukając skutecznej odpowiedzi, by pan prefekt odczepił się od niej - w końcu - raz na zawsze!
    Cyzia obróciła się do mówcy i przechyliła lekko głowę w lewo. Ogarnęła go wzrokiem od stóp do głów. Długie, jasne włosy sięgały mu prawie do pośladków, a szare tęczówki mroziły okrucieństwem. Blackówna sięgała mu ledwo do ramienia, a co gorsza chłopak nie przestawał rosnąć, co dobijało Narcyzę, ponieważ nie mogła już mu ,,podskoczyć". Dziewczyna zbliżyła się do niego o trzy kroki.
   - A ty czemu nie jesteś na lekcji? To, że jesteś prefektem nie pozwala ci na panoszenie się po szkole, jak paw - powiedziała z wrednym uśmieszkiem na twarzy. - Zresztą, co możesz mi zrobić? Profesor Slughorn i tak by nic mi nie zrobił!
    Lucjusz zmrużył oczy, jak u węża. Patrzył prosto w oczy blondynce, która nie przejęła się jego słowami. Przewidział to. Uśmiechnął się uroczo i pogłaskał ją po policzku. Dziewczyna natychmiastowo, pod wpływem jego dotyku, zwaliła jego rękę, tym samym wbijając w nią swoje paznokcie. Malfoy syknął cicho z bólu. To tak chcesz się bawić, Black!
    Blondyn wyciągnął różdżkę z głębokiej kieszeni w jego szacie i przyłożył jej do klatki piersiowej. Narcyza spojrzała na niego przerażonym wzrokiem. 
   - Aguamenti - wyszeptał. Strumień wody poleciał prosto na Cyzię, która cała zmokła. Szata przykleiła się do jej ciała, idealnie ukazując jej sylwetkę. - O Merlinie!
    Lucjusz zaczął się głośno śmiać. Nie mógł się powstrzymać. Wściekłe spojrzenie Narcyzy rozśmieszyło go jeszcze bardziej.
   - Malfoy! Ty wredny dup...
   - No proszę, niech panienka Black dokończy to, co chciała powiedzieć! - Ostry głos profesor McGonagall. - Obojga w moim gabinecie o dwudziestej! Powinniście być na lekcji, a nie  obrażać się nawzajem na korytarzu! Slytherin traci pięćdziesiąt punktów! No już, na lekcję!
    
***

     Lucjusz i Narcyza stanęli punktualnie o dwudziestej przed gabinetem nauczycielki transmutacji. Patrzyli na siebie z nienawiścią i obrzydzeniem. Obok nich stała zdenerwowana Bellatriks. Brunetka miała już dość kłótni pomiędzy swoją siostrą a ,,przyjacielem". Również nienawidziła Malfoy'a, ale ich relację były na dobrym poziomie.
   - Mam już tego dość! Jesteście tu przez swoją głupotę! Czy wy nie możecie zawiesić broń? Nie, nie. Wy macie to zrobić! - krzyknęła Bella, obdarzając każdego z nich wściekłym spojrzeniem. Zapukała do gabinetu McGonagall i dodała: - Macie się pogodzić! 
    I poszła sobie.
    Drewniane drzwi otworzyły się. Stanęła w nich profesorka, która gestem dłoni zaprosiła dwóch Ślizgonów do środka. Ściany - w jej gabinecie - miały odcień bordowy, a jedyne okno znajdowało się za biurkiem. Wszędzie ładował ład i porządek. Ogromne półki z książkami momentalnie rzucały się w oczy, tak jak i godło Gryffindoru.
   - Nawet się nie rozsiadajcie - powiedziała rzeczowym tonem. - Weźcie tylko z tego konta środki czystości i możecie zabrać się za sprzątanie Wielkiej Sali. Poprosiłam, specjalnie dla was, skrzaty, aby niczego tam nie ruszały. No co się tak patrzycie! Do roboty! Macie czas do północy.
    Narcyzie, jak i Lucjuszowi, oczy prawie wyszły z zaskoczenia. Oni mają sprzątać po tych idiotach, którzy tam nabrudzili, jedząc jak świnie?! Przecież ktoś taki jak oni nie ścieli nawet swojego łóżka, a co dopiero zrobić coś takiego!
   - Ale, pani profesor, zgłaszam sprzeciw! - oznajmił stanowczo Malfoy, przyjmując groźny wyraz twarzy. Nie pozwoli, aby jakaś starucha mówiła mu, co ma robić!
   - Minus pięć punktów dla Slytherinu. Ma pan coś jeszcze do powiedzenia? - spytała, unosząc jedną brew do góry. - Tak myślałam. A panna Black ma coś do powiedzenia, hym? - Narcyza gwałtownie pokręciła głową. - Więc zabierajcie się do pracy, póki wasz dom nie straci reszty punktów!
    Ślizgoni zabrali środki czystości i poszli do Wielkiej Sali. Lucjusz zaczął się kłócić o to, że Narcyza ma niebieskie, gumowe rękawiczki, a on różowe. Dziewczyna odpuściła mu, bo nie mogła znieść już więcej jego jęczenia. Teraz czekało na nich najgorsze - sprzątanie.

___________

    Rozdział nie jest zbyt ciekawy, przynajmniej ja tak uważam, ale to było wprowadzenie do kolejnego. :) Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na komentarze, które dodadzą mi wiary w tego bloga. :*

14 komentarzy:

  1. MOC, ENERGIA, AMFETAMINA!! Ta piosenka doda Ci wiary w siebie, kochana Esmusiu moja. :* Piszesz cudnie i błędów nie robisz. Jak ci zazdroszczę. Lucjan, jak ja go lubię. I do tego Cyzia "przemoczona histeryczka", no weź uśmiałam się jak głupia, a do tego w tle leciało mi Ona Tańczy dla mnie, to totalnie odjebałam, za przeproszeniem. :D
    Och Malfoy, taki chojrak, "Ale, pani profesor, zgłaszam sprzeciw"- hahahaahah pierwszy raz się ciesze z utraty punktów przez ślizgonów. :D Ahh ta minny, czemu ja ją tak kocham, nawet jak jest jędzą, czy nawet zimną... Profesorką transmutacji tak właśnie o tym sobie pomyślałam. ^^ Ale kara, to była zbyt surowa, noo, ey!! PANI MALFOY, ZGŁASZA SPRZECIW!! Ja bym tam coś lepszego wymyśliła. ;> Nieważne z resztą. :D Oby to sprzątanie było przyjemne, wiesz o czym mówię? ^^ Dawaj mi następny rozdział, już!! Całuję Cissy, pani Malfoy. :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HA!! PIERWSZA JESTEM!! JEEJ. ^^

      Usuń
    2. Komentuje komentarz u góry :D
      CYZIU JAKA SKROMNOŚĆ XD

      Usuń
    3. No, wiesz... Pani Malfoy nie chce zbytnio gwiazdorzyć... :D

      Usuń
  2. Świetny rozdział, masz na zbyciu trochę talentu?
    McGonagall jest dziwną nauczycielką, sprzątanie Wielkiej Sali? Ja bym na jej miejscu zaklęła ich w króliki i kazała żreć marchew.
    Mafoy i jego różowe rękawiczki.... :D
    Czekam na nowy rozdział

    Pozdrawiam
    Luisu_Ann :*

    PS. Jam lamorożca

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział,tak jak zwykle ;D
    Trochę za krótki jak dla mnie.Ale przez to,że duużo czytam xD Różowe rękawiczki Lucka,bezcenny widok.
    Czekam na więcej i zapraszam do mnie,
    Ciał!

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne! A do tego wygląd bloga rewelacyjny! :) Świetne opowiadanko i te różowiuuuusie rękawiczki :D
    i podoba mi się ta piosenka co leci :o no po prostu super!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahahaha, właśnie wyobraziłam sobie Narcyzę jako takiego ... przemokłego szczura XDDD
    Boże, coś się źle dzieje z moją banią XD
    Ulala, McGonagall zawsze była surowa, ale żeby tak Wielką Salę sprzątać nono... współczuję ;D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne oba rozdziały. Mam ochotę na więcej. ;* Świetny blog. Czuje , ze się się powtarzam <3
    PS. Zajebisty wystrój bloga! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Zacznę od tego, że na Twój blog trafiłam za pośrednictwem graphicposion skąd pochodzi Twój ale i także mój szablon. Z niego właśnie dowiedziałam się, że piszesz o tej samej tematyce i z ciekawości postanowiłam Cię odwiedzić. Ponieważ nie jestem czytelnikiem od początku postanowiłam w tym oto komentarzu podzielić się z tobą moją opinią o wszystkich zamieszczonych postach.

    -Prolog- świetne porównania. Biedna Cyzia, naprawdę zrobiło mi się jej żal. Jest taka samotna. Ale w końcu otrzymała to na co czekała. Choć jeden plus.

    -R 1- Poznajemy rodzinkę Cyzi. Za wesoło to ona nie ma. Rodzice są oziębli i despotyczni, ale mimo to Cyzia się nie daje. No i jest też Lucjusz. Dziwne, ale w tej scenie bardzo polubiłam Malfoy'a za to zachowanie Panny Black mnie zirytowało. Jak dla mnie jest trochę zbyt przewrażliwiona.

    - R 2- Ciekawy. Zawsze mnie interesuje jak w fanfickach opisywana jest ceremonia przydziału. Poradziłaś sobie świetne. Przez cały rozdział miałam jednak ochotę krzyknąć - gdzie jest Andromeda? Wyparowała? Podoba mi się to co widzę między siostrami.

    - R 3 - Wow co za przeskok. Na początku się trochę pogubiłam. Rozdział świetny, zwłaszcza to z tą książką od Slughorna. Scena z Lucjuszem definitywnie zakończyła moją sympatię do niego.

    - R 4 - Chemia między Lucjuszem i Narcyzą! Na całego. Podobało mi się to, choć wyłapałam parę nieścisłości. McGonagall nie mogła być staruchą. Z moich obliczeń wynika, że miałaby wtedy ok 35 lat, więc stara nie mogła być. No i Bellatriks, była 4 lata starsza od Cyzi, więc powinna już skończyć Hogwart.

    Podsumowując. Piszesz naprawdę dobrze i ciekawie, widać, że masz pomysł. Czyta się szybko i lekko. Nie mogę się doczekać co będzie w następnym poście. Czekam na poniedziałek!
    Pozdrawiam serdecznie

    zimne-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do 4 rozdziału, to wiem, że McGonagall była młoda, ale no wiesz, z ich perspektywy to stara, gnijąca jędza. xd
      Z tą Bellą to wiem, ale tak bardzo chciałam, aby uczestniczyła u mnie, że po prostu musiałam ją gdzieś wepchać, więc ustaliłam, że Cyzia najmłodsza, potem rok starsza Bella, a na końcu Andromeda. ;d
      Ach, och. Dziękuje za komentarz i NA PEWNO wpadnę do ciebie. ;*

      Usuń
  8. Podobalo mi sie;) Widac, ze maja sie ku sobie- kto sie czubi ten sie lubi;p Haha;) Lucek w rozowych rekawiczkach;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Och,och, och! ;D
    Pierwszy dzień a tu szlaban :p

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje bardzo mocno za każdy komentarz.
W zakładce SPAM polecajcie swoje blogi.