Cyzia biegła korytarzem, omijając zgrabnie zakręty; trzeba było przyznać, że panna Black była świetnym biegaczem. Zatrzymała się, by złapać oddech. Wystarczyło jeszcze około trzydziestu kroków i była na miejscu. W tym samym czasie usłyszała, jak coś się rozdziera. Jej wzrok utkwiła w swojej torbie, która rozerwała się, tym samym sprawiając, że jej cała zawartość znalazła się na ziemi. Narcyza zaczęła zbierać książki i karteczki, gdy do jej uszu doszedł znienawidzony przez nią głos.
- Panna Black - syknął wysoki chłopak. - Jako prefekt Slytherinu mam prawo odesłać cię do opiekuna naszego domu i wybrać ci odpowiednią karę - powiedział ostrym tonem.
Blondynka wypuściła powietrze przez nos i podniosła się. W jej ramionach spoczywały książki i zniszczona torba. Narcyza przejechała językiem po zębach, szukając skutecznej odpowiedzi, by pan prefekt odczepił się od niej - w końcu - raz na zawsze!
Cyzia obróciła się do mówcy i przechyliła lekko głowę w lewo. Ogarnęła go wzrokiem od stóp do głów. Długie, jasne włosy sięgały mu prawie do pośladków, a szare tęczówki mroziły okrucieństwem. Blackówna sięgała mu ledwo do ramienia, a co gorsza chłopak nie przestawał rosnąć, co dobijało Narcyzę, ponieważ nie mogła już mu ,,podskoczyć". Dziewczyna zbliżyła się do niego o trzy kroki.
- A ty czemu nie jesteś na lekcji? To, że jesteś prefektem nie pozwala ci na panoszenie się po szkole, jak paw - powiedziała z wrednym uśmieszkiem na twarzy. - Zresztą, co możesz mi zrobić? Profesor Slughorn i tak by nic mi nie zrobił!
Lucjusz zmrużył oczy, jak u węża. Patrzył prosto w oczy blondynce, która nie przejęła się jego słowami. Przewidział to. Uśmiechnął się uroczo i pogłaskał ją po policzku. Dziewczyna natychmiastowo, pod wpływem jego dotyku, zwaliła jego rękę, tym samym wbijając w nią swoje paznokcie. Malfoy syknął cicho z bólu. To tak chcesz się bawić, Black!
Blondyn wyciągnął różdżkę z głębokiej kieszeni w jego szacie i przyłożył jej do klatki piersiowej. Narcyza spojrzała na niego przerażonym wzrokiem.
- Aguamenti - wyszeptał. Strumień wody poleciał prosto na Cyzię, która cała zmokła. Szata przykleiła się do jej ciała, idealnie ukazując jej sylwetkę. - O Merlinie!
Lucjusz zaczął się głośno śmiać. Nie mógł się powstrzymać. Wściekłe spojrzenie Narcyzy rozśmieszyło go jeszcze bardziej.
- Malfoy! Ty wredny dup...
- No proszę, niech panienka Black dokończy to, co chciała powiedzieć! - Ostry głos profesor McGonagall. - Obojga w moim gabinecie o dwudziestej! Powinniście być na lekcji, a nie obrażać się nawzajem na korytarzu! Slytherin traci pięćdziesiąt punktów! No już, na lekcję!
***
Lucjusz i Narcyza stanęli punktualnie o dwudziestej przed gabinetem nauczycielki transmutacji. Patrzyli na siebie z nienawiścią i obrzydzeniem. Obok nich stała zdenerwowana Bellatriks. Brunetka miała już dość kłótni pomiędzy swoją siostrą a ,,przyjacielem". Również nienawidziła Malfoy'a, ale ich relację były na dobrym poziomie.
- Mam już tego dość! Jesteście tu przez swoją głupotę! Czy wy nie możecie zawiesić broń? Nie, nie. Wy macie to zrobić! - krzyknęła Bella, obdarzając każdego z nich wściekłym spojrzeniem. Zapukała do gabinetu McGonagall i dodała: - Macie się pogodzić!
I poszła sobie.
Drewniane drzwi otworzyły się. Stanęła w nich profesorka, która gestem dłoni zaprosiła dwóch Ślizgonów do środka. Ściany - w jej gabinecie - miały odcień bordowy, a jedyne okno znajdowało się za biurkiem. Wszędzie ładował ład i porządek. Ogromne półki z książkami momentalnie rzucały się w oczy, tak jak i godło Gryffindoru.
- Nawet się nie rozsiadajcie - powiedziała rzeczowym tonem. - Weźcie tylko z tego konta środki czystości i możecie zabrać się za sprzątanie Wielkiej Sali. Poprosiłam, specjalnie dla was, skrzaty, aby niczego tam nie ruszały. No co się tak patrzycie! Do roboty! Macie czas do północy.
Narcyzie, jak i Lucjuszowi, oczy prawie wyszły z zaskoczenia. Oni mają sprzątać po tych idiotach, którzy tam nabrudzili, jedząc jak świnie?! Przecież ktoś taki jak oni nie ścieli nawet swojego łóżka, a co dopiero zrobić coś takiego!
- Ale, pani profesor, zgłaszam sprzeciw! - oznajmił stanowczo Malfoy, przyjmując groźny wyraz twarzy. Nie pozwoli, aby jakaś starucha mówiła mu, co ma robić!
- Minus pięć punktów dla Slytherinu. Ma pan coś jeszcze do powiedzenia? - spytała, unosząc jedną brew do góry. - Tak myślałam. A panna Black ma coś do powiedzenia, hym? - Narcyza gwałtownie pokręciła głową. - Więc zabierajcie się do pracy, póki wasz dom nie straci reszty punktów!
Ślizgoni zabrali środki czystości i poszli do Wielkiej Sali. Lucjusz zaczął się kłócić o to, że Narcyza ma niebieskie, gumowe rękawiczki, a on różowe. Dziewczyna odpuściła mu, bo nie mogła znieść już więcej jego jęczenia. Teraz czekało na nich najgorsze - sprzątanie.
___________
Rozdział nie jest zbyt ciekawy, przynajmniej ja tak uważam, ale to było wprowadzenie do kolejnego. :) Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na komentarze, które dodadzą mi wiary w tego bloga. :*
Drewniane drzwi otworzyły się. Stanęła w nich profesorka, która gestem dłoni zaprosiła dwóch Ślizgonów do środka. Ściany - w jej gabinecie - miały odcień bordowy, a jedyne okno znajdowało się za biurkiem. Wszędzie ładował ład i porządek. Ogromne półki z książkami momentalnie rzucały się w oczy, tak jak i godło Gryffindoru.
- Nawet się nie rozsiadajcie - powiedziała rzeczowym tonem. - Weźcie tylko z tego konta środki czystości i możecie zabrać się za sprzątanie Wielkiej Sali. Poprosiłam, specjalnie dla was, skrzaty, aby niczego tam nie ruszały. No co się tak patrzycie! Do roboty! Macie czas do północy.
Narcyzie, jak i Lucjuszowi, oczy prawie wyszły z zaskoczenia. Oni mają sprzątać po tych idiotach, którzy tam nabrudzili, jedząc jak świnie?! Przecież ktoś taki jak oni nie ścieli nawet swojego łóżka, a co dopiero zrobić coś takiego!
- Ale, pani profesor, zgłaszam sprzeciw! - oznajmił stanowczo Malfoy, przyjmując groźny wyraz twarzy. Nie pozwoli, aby jakaś starucha mówiła mu, co ma robić!
- Minus pięć punktów dla Slytherinu. Ma pan coś jeszcze do powiedzenia? - spytała, unosząc jedną brew do góry. - Tak myślałam. A panna Black ma coś do powiedzenia, hym? - Narcyza gwałtownie pokręciła głową. - Więc zabierajcie się do pracy, póki wasz dom nie straci reszty punktów!
Ślizgoni zabrali środki czystości i poszli do Wielkiej Sali. Lucjusz zaczął się kłócić o to, że Narcyza ma niebieskie, gumowe rękawiczki, a on różowe. Dziewczyna odpuściła mu, bo nie mogła znieść już więcej jego jęczenia. Teraz czekało na nich najgorsze - sprzątanie.
___________
Rozdział nie jest zbyt ciekawy, przynajmniej ja tak uważam, ale to było wprowadzenie do kolejnego. :) Mam nadzieję, że wam się spodoba i liczę na komentarze, które dodadzą mi wiary w tego bloga. :*
MOC, ENERGIA, AMFETAMINA!! Ta piosenka doda Ci wiary w siebie, kochana Esmusiu moja. :* Piszesz cudnie i błędów nie robisz. Jak ci zazdroszczę. Lucjan, jak ja go lubię. I do tego Cyzia "przemoczona histeryczka", no weź uśmiałam się jak głupia, a do tego w tle leciało mi Ona Tańczy dla mnie, to totalnie odjebałam, za przeproszeniem. :D
OdpowiedzUsuńOch Malfoy, taki chojrak, "Ale, pani profesor, zgłaszam sprzeciw"- hahahaahah pierwszy raz się ciesze z utraty punktów przez ślizgonów. :D Ahh ta minny, czemu ja ją tak kocham, nawet jak jest jędzą, czy nawet zimną... Profesorką transmutacji tak właśnie o tym sobie pomyślałam. ^^ Ale kara, to była zbyt surowa, noo, ey!! PANI MALFOY, ZGŁASZA SPRZECIW!! Ja bym tam coś lepszego wymyśliła. ;> Nieważne z resztą. :D Oby to sprzątanie było przyjemne, wiesz o czym mówię? ^^ Dawaj mi następny rozdział, już!! Całuję Cissy, pani Malfoy. :***
HA!! PIERWSZA JESTEM!! JEEJ. ^^
UsuńKomentuje komentarz u góry :D
UsuńCYZIU JAKA SKROMNOŚĆ XD
No, wiesz... Pani Malfoy nie chce zbytnio gwiazdorzyć... :D
UsuńZauważyłam :)
UsuńŚwietny rozdział, masz na zbyciu trochę talentu?
OdpowiedzUsuńMcGonagall jest dziwną nauczycielką, sprzątanie Wielkiej Sali? Ja bym na jej miejscu zaklęła ich w króliki i kazała żreć marchew.
Mafoy i jego różowe rękawiczki.... :D
Czekam na nowy rozdział
Pozdrawiam
Luisu_Ann :*
PS. Jam lamorożca
Niesamowity rozdział,tak jak zwykle ;D
OdpowiedzUsuńTrochę za krótki jak dla mnie.Ale przez to,że duużo czytam xD Różowe rękawiczki Lucka,bezcenny widok.
Czekam na więcej i zapraszam do mnie,
Ciał!
Genialne! A do tego wygląd bloga rewelacyjny! :) Świetne opowiadanko i te różowiuuuusie rękawiczki :D
OdpowiedzUsuńi podoba mi się ta piosenka co leci :o no po prostu super!!
Hahahahahaha, właśnie wyobraziłam sobie Narcyzę jako takiego ... przemokłego szczura XDDD
OdpowiedzUsuńBoże, coś się źle dzieje z moją banią XD
Ulala, McGonagall zawsze była surowa, ale żeby tak Wielką Salę sprzątać nono... współczuję ;D
Pozdrawiam!
Świetne oba rozdziały. Mam ochotę na więcej. ;* Świetny blog. Czuje , ze się się powtarzam <3
OdpowiedzUsuńPS. Zajebisty wystrój bloga! :D
Hej! Zacznę od tego, że na Twój blog trafiłam za pośrednictwem graphicposion skąd pochodzi Twój ale i także mój szablon. Z niego właśnie dowiedziałam się, że piszesz o tej samej tematyce i z ciekawości postanowiłam Cię odwiedzić. Ponieważ nie jestem czytelnikiem od początku postanowiłam w tym oto komentarzu podzielić się z tobą moją opinią o wszystkich zamieszczonych postach.
OdpowiedzUsuń-Prolog- świetne porównania. Biedna Cyzia, naprawdę zrobiło mi się jej żal. Jest taka samotna. Ale w końcu otrzymała to na co czekała. Choć jeden plus.
-R 1- Poznajemy rodzinkę Cyzi. Za wesoło to ona nie ma. Rodzice są oziębli i despotyczni, ale mimo to Cyzia się nie daje. No i jest też Lucjusz. Dziwne, ale w tej scenie bardzo polubiłam Malfoy'a za to zachowanie Panny Black mnie zirytowało. Jak dla mnie jest trochę zbyt przewrażliwiona.
- R 2- Ciekawy. Zawsze mnie interesuje jak w fanfickach opisywana jest ceremonia przydziału. Poradziłaś sobie świetne. Przez cały rozdział miałam jednak ochotę krzyknąć - gdzie jest Andromeda? Wyparowała? Podoba mi się to co widzę między siostrami.
- R 3 - Wow co za przeskok. Na początku się trochę pogubiłam. Rozdział świetny, zwłaszcza to z tą książką od Slughorna. Scena z Lucjuszem definitywnie zakończyła moją sympatię do niego.
- R 4 - Chemia między Lucjuszem i Narcyzą! Na całego. Podobało mi się to, choć wyłapałam parę nieścisłości. McGonagall nie mogła być staruchą. Z moich obliczeń wynika, że miałaby wtedy ok 35 lat, więc stara nie mogła być. No i Bellatriks, była 4 lata starsza od Cyzi, więc powinna już skończyć Hogwart.
Podsumowując. Piszesz naprawdę dobrze i ciekawie, widać, że masz pomysł. Czyta się szybko i lekko. Nie mogę się doczekać co będzie w następnym poście. Czekam na poniedziałek!
Pozdrawiam serdecznie
zimne-oczy.blogspot.com
Co do 4 rozdziału, to wiem, że McGonagall była młoda, ale no wiesz, z ich perspektywy to stara, gnijąca jędza. xd
UsuńZ tą Bellą to wiem, ale tak bardzo chciałam, aby uczestniczyła u mnie, że po prostu musiałam ją gdzieś wepchać, więc ustaliłam, że Cyzia najmłodsza, potem rok starsza Bella, a na końcu Andromeda. ;d
Ach, och. Dziękuje za komentarz i NA PEWNO wpadnę do ciebie. ;*
Podobalo mi sie;) Widac, ze maja sie ku sobie- kto sie czubi ten sie lubi;p Haha;) Lucek w rozowych rekawiczkach;p
OdpowiedzUsuńOch,och, och! ;D
OdpowiedzUsuńPierwszy dzień a tu szlaban :p