Ciepłe promienie słońca zawitały do dormitorium dziewcząt. Dostające się światło do pokojów budziło każdą uczennicę. Powoli kończył się już rok szkolny i większość uczniów przesiadywało większość dnia na błoniach, sycąc się piękną pogodą. Lekcje były lżejsze, dzięki czemu było mniej nauki. Miła atmosfera trafiła nawet do nauczycieli, którzy nie wahali się zabierać klasy na zewnątrz, tłumacząc, że materiały są już omówione, a takich gorących i przyjemnych dni nie powinno się marnować na siedzeniu bezczynnie. Perfekcyjny czerwiec!
Pierwszoklasiści z pewnością czuli się pewniej. Starsi uczniowie większość roku często, przechodząc obok nich, śmiali się z nich lub straszyli; były to niby tylko wygłupy, ale najmłodsi się bali i dlatego rzadko widywało się ich na korytarzach. Nauczyciele nie za bardzo zwracali na to uwagę, gdyż w Hogwart'cie zawsze tak było i będzie. To jest jak tradycja!
- Cyśka, znowu nie byłaś na śniadaniu! - wrzasnęła zdenerwowana Bellatriks, widząc, jak jej młodsza siostra biegnie i siada obok niej na trawie pod drzewem. - Wytłumacz mi to, co ci tyle czasu zabiera, że nie potrafisz zjeść nawet kromki? - spytała z wyrzutem.
Blondynka westchnęła i zaczęła grzebać w swojej torbie. Po prawej stronie układała stos różnych kartek i książek. Po chwili wyjęła starą, wyblakłą - prawdopodobnie była granatowa - książkę. Była gruba, ale wielkościowo mała. Na okładce pisało ,,Doktor Feliks".
- Jest to opowieść o trzynastoletnim chłopcu, Feliksie, który odkrywa w starych notatkach matki, że jego dziadek, którego nigdy nie poznał, wynalazł eliksir, który leczy śmiertelne choroby. W tym samym czasie jego mała siostrzyczka choruje na smoczą ospę. Feliks postanawia odnaleźć swojego dziadka i poprosić go o przepis na eliksir - wytłumaczyła spokojnie Narcyza, widząc zdegustowane spojrzenie siostry. - To jest piękna książka! Opowiada o poświęceniu i miłości. Powinnaś ją przeczytać!
Bellatriks omiotła Narcyzę wzrokiem pełnym jadu. Zaczęła się po chwili głośno śmiać i turlać po ziemi.
- Chyba żartujesz! - śmiała się. - Takie głupoty! Och, Cyziu, Cyziu!
Brunetka zanosiła się od śmiechu. Nie mogła uwierzyć, że jej siostra tak łatwo potrafiła się wzruszyć przez jakąś książkę. Tego się nie spodziewała. Narcyza najwyraźniej zgubiła się w bibliotece, jeżeli co gorsza matka nie przysłała jej tego. Bellatriks naśmiewała się jeszcze przez jakiś czas ze swojej siostry, póki ta nie podniosła się i nie odeszła dumnym krokiem. Była wściekła na Bellę o to, że ta nie potrafiła uszanować tego, co jej się podoba.
Kierowała się, nieświadomie, w stronę boiska do quidditcha. Drużyna szukała nowego szukającego, gdyż James Toff kończył teraz Hogwart, jednak oznajmił, że musi zobaczyć, kto zajmie jego miejsce. Był kapitanem Ślizgonów i zależało mu na tym, aby dom węża zawsze zdobywał puchar w, jak on to określił, grze, która jest częścią życia.
Narcyzę szczerze śmieszyło zainteresowanie wszystkich tą głupią grą, która była nie tyle, co niebezpieczna, ale i nudna. Jeden gania za czymś dużym, drugi coś odbija, a trzeci czegoś szuka i łapie. I jaki w tym w ogóle jest sens? Black w ogóle nie przychodziła nawet myśl, że mogłaby grać w quidditcha.
Przystanęła na chwilę, obserwując zmagania dziewcząt i chłopców, którzy chcieli być w drużynie. Założyła ręce pod biustem, poprawiając wcześniej torbę, aby nie spadała jej z ramienia. Zmrużyła oczy, dopatrując się, kto w tej chwili stoi na obronie, ale nie poznała twarzy, gdyż latał, jak mucha, która niesamowicie denerwuje i bzyczy nad uchem.
Coś śmignęło blondynce przed oczami. Poczuła na karku gorący oddech.
- Co, Black? Chciałabyś dostać się do drużyny? - spytał z kpiną chłopak, który przyłożył do pleców Narcyzy koniec miotły, którą mocno trzymał w dłoni, tak, że jego kłykcie aż pobielały.
Narcyza obróciła się do blondyna, mierząc go od stóp do głów. Włosy, sięgające ponad łopatki, były w nieładzie, a niektóre kosmyki przylepiały się do spoconego czoła i karku. Zmarszczyła czoło i zacmokała z niesmakiem, czując zapach chłopaka - pot, zmęczenie i... krew?
- Och, jak najbardziej, Lucjuszu! Marzę, aby grać w tą tak fascynującą grę - powiedziała z udawaną radością. - Nawet sobie nie zdajesz sprawy, jak bardzo! Nie ma to, jak latać za piłką bez większego CELU! A teraz lepiej idź pod prysznic. Wiesz, w końcu wiem, jaki to zapach, gdy kogoś zaatakuje skunks! - dodała ze zwycięskim uśmieszkiem na ustach.
Lucjusz uniósł jeden kącik ust i podszedł do dziewczyny, przytulając ją, a dokładniej to gniotąc. Narcyza starała się wyrwać z jego ramion, ale chłopak był wyższy i zdecydowanie silniejszy.
- Czujesz? - spytał, dławiąc się ze śmiechu. - To pot zwycięscy! Naciesz się tą chwilą! - krzyknął, zwracając na siebie uwagę wszystkich na stadionie.
Po chwili Ślizgonowie zebrali się, otaczając ich. Śmiali się, łapiąc się przy tym za brzuchy, gdyż od śmiechu ich rozbolały. Biedna Cyzia dała sobie spokój ze stawianiem oporu Lucjuszowi, ponieważ i tak nie było to warte. Jej ubrania przeszły jego zapachem - potem. Okropieństwo!, pomyślała Black. Jednak w tym zapachu było coś jeszcze.. Coś o pięknym zapachu i przyjemnym dla nosa. Niestety, przebił go smród.
- Puść mnie, Lucjuszu - szepnęła Narcyza, starając się nie rozpłakać.
Lucjusz spojrzał na nią, uśmiechnął się jeszcze raz i odstąpił od niej, unosząc przy tym wysoko ręce, jakby się poddawał. Ślizgoni roześmiali się jeszcze głośniej.
- Proszę, księżniczko! Jak pani sobie życzy - dodał, kłaniając się.
Black spojrzała na niego ze wściekłością w oczach, które powoli zachodziła mgła. Złapała torbę i pobiegła, trącając przy tym kilka osób. Dała upust łzom dopiero, gdy dotarła do lochów. Usiadła pod drzwiami klasy eliksirów, łkając przytulona do swoich kolan.
Poczuła lekkie pchnięcie. Ktoś chciał się wydostać z klasy, a ona zawadzała, oparta o drzwi. Ktoś ją przesunął z łatwością, gdyż ważyła niewiele. Ujrzała nad sobą stojącego opiekuna jej domu - Slughorna. Spojrzał na nią, marszcząc czoło, przez co ukazały się na nim zmarszczki. Przekręcił głowę w lewo, zdziwiony widokiem dziewczyny. Pomógł jej wstać i zaprosił do swojego gabinetu. Narcyza niepewnie usiadła na fotelu, przyjmując od nauczyciela eliksirów kubek z kakao.
- Narcyza Black, prawda? - spytał Slughorn, siadając na przeciw dziewczyny. - Jedyna Blackówna, która potrafi stworzyć prawdziwy eliksir! - zaśmiał się nauczyciel. Bowiem Narcyza uwielbiała jego zajęcia, tak jak i tworzenie eliksirów. Zawsze z uwagą przyglądała się matce, która tworzyła eliksiry, które korzystnie wpływały na jej urodę.
- Tak, panie profesorze - powiedziała, ocierając mokre policzki od łez wierzchem rękawa. Upiła łyk kakao i spojrzała na Slughorna.
Profesor wstał i podszedł do półki z książkami. Patrzył na tytuły, szukając tej jedynej, a gdy ją znalazł wrócił na swoje miejsce i otworzył. Przerzucał szybko kartki, aż trafił na to, co chciał. Uśmiechnął się uradowany i podał książkę Narcyzie, która zdziwiona zaczęła czytać na głos:
- W 1919 roku odbył się konkurs Mistrza Eliksirów pomiędzy trzema szkołami magii i czarodziejstwa: Hogwart'em, Durmstrang'iem i Beauxbatons. Z każdej szkoły brało udział trzech uczniów, którzy mieli przygotować Eliksir Bujnego Owłosienia w pierwszej konkurencji. Odpadło wówczas po jednej osobie z każdej szkoły. Kolejnym etapem było stworzenie Eliksiru Słodkiego Snu i Eliksir Wiggenowy, jak i również Wywar Tojadowy. Nie było łatwo, ale uzyskano trzech finalistów. Michej Kowalow z Instytutu Magii Durmstrang, Lucie Russeau z Akademi Magii Beauxbatons i Druella Blazk ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Ostatni etap - trzeci - odbył się w ostatniej z wymienionych w poprzednim zdaniu szkół. Każdy z finalistów był niezwykle utalentowany i miał niezwykłe aspiracje. Ich ostatnim zadaniem było wykonanie Veritaserum, Felix Felicis, Eliksir Wielosokowy i Wywar Żywej Śmierci. Eliksir Wielosokowy został przygotowany przez każdego uczestnika miesiąc wcześniej, aby móc go zaprezentować później w konkursie. Najgorzej wypadła Lucie Russeau; dziewczynę zżerał stres, więc przez przypadek pomyliła składniki przy Felix Felicis, tworząc przy tym niesamowitego pecha i wysypkę dla tego, kto go wypił. Było wiadome, że ostateczna walka potoczy się między Michejem Kowalow a Druellą Black. Wszystko zależało od jednego eliksiru: Wywaru Żywej Śmierci. Każdy z tej dwójki, przed ogłoszeniem wyników, ze strachem patrzył w ścianę - blady, prawie mdlejący. Minimalnie wygrał panicz Michej Kowalow. Druella Black - podobno - załamała się i nie chodziła do szkoły przez dwa miesiące. Wróciła dopiero pod koniec roku szkolnego - zakończyła Narcyza, wpatrując się ze zdziwieniem w ostatnie zdanie. - Moja matka... moja matka brała udział w takim konkursie? - spytała, drżącymi dłońmi oddając Slughorn'owi książkę.
Profesor westchnął i odłożył książkę na stosik innych książek. Spojrzał na Narcyzę, uśmiechając się lekko.
- Tak, Narcyzo. Była wybitną czarownicą! Od razu wiadomo po kim to masz, nieprawdaż? - spytał, starając się poprawić humor dziewczynie. - Pokazałem ci to, bo miałem nadzieję, że poprawi ci to humor. Mam nadzieję, że tak jest.
Narcyza dopiła swoje kakao, po czym odłożyła kubek na biurko profesora i wstała. Spojrzała na zegarek - była dwudziesta trzydzieści trzy.
- Tak, poprawiła mi humor - powiedziała. - Czy mogłabym, profesorze, pożyczyć tą książkę? - spytała po chwili.
- Oczywiście! - powiedział radośnie i podał jej książkę.
- Dziękuje. Dobranoc.
Blondynka wyszła z gabinetu profesora i pokierowała się do swojego pokoju, aby móc od nowa przeczytać o konkursie Mistrza Eliksirów. Było to dla niej tak niesamowite! Nigdy jej matka o tym nie wspominała, zapewne z tego powodu, że przegrała, a w ich rodzinie nie toleruje się przegranych.
Black położyła się spać, kładąc książkę obok swojej głowy. Nie myślała już o Malfoy'u i o niczym. Była wdzięczna nauczycielowi eliksirów. Może dodał coś do jej kakao? Owszem, miało dziwny posmak, ale było naprawdę dobre! Czymkolwiek to było, to zdecydowanie poprawiło jej humor.
________________
Musiałam tu poprawić dużo błędów. xd No, ale ważne, że jest! <3 Dedykuję go kilku osobom:
Dark.Paradise - po pierwsze, droga Magdaleno, dopadnę cię za tą blondynkę. xd Po drugie: kocham cię za te wszystkie rozmowy. <3 Podnosisz mnie na duchu. ;* I chciałabym cię spytać, czy zdajesz sobie sprawę, że znamy się już prawie rok?! <3 <3 ;***
Cyzi - za te wszystkie rozmowy na GG. Nie wiem, jak mnie jeszcze znosisz! <3 I to nasze opowiadanko. xd Znamy się krótko, ale już cię kocham. ;* My i nasza wyobraźnia! xd
Jazz - za te twoje ,,specjalne" lekcje. Hahaha. xd I ta konferencja! Rozjebałyśmy system z Madziulą. :D
Super piszesz. Tylko nie rozumiem, jak oni mogą spokojnie przesiadywać na błoniach, a nauczyciele nie realizują lekcji, jak egzaminy na ich czekają !
OdpowiedzUsuńJak znajdziesz czas, możesz odwiedzić mojego bloga, ale do niczego nie zmuszam . ♥
http://pamietnik-cwaniary.blogspot.com/
Oni są w pierwszej klasie, przynajmniej Cyzia. xd
UsuńMogłabyś następnym razem polecać się w zakładce ,,Kociołek spamu"? Dzięki. :)
omnomnomnom moze zaczne od konca wyjatkowo. Jedyne co rzucilo mi sie w oczy to data tego konkursu. Duella nie zyla chyba jeszcze w tych czasach, ale co tam. :D Slughorn. <3 stary grzyb, ale dobrze sie trzyma. ^^ Malfoy!! Ty glupku ,Ty! Zabije go kiedys, jak on mogl to zrobic tej uroczej Cyzi?! Alez ta Bella ma w sobie zero wrazliwosci, lecz nadal ja lubie. Cyźka mol ksiazkowy. Hehehehehehe Ksiazki. <3<3 Juz koniec roku sie zbliza. Ale sie zacznie. :3 Bede juz konczyc. :D Caluski Twoja Cyzia „raj dla Lucjusza i pole do popisu” . Wybacz bledy, komorka. xD Bye. :3
OdpowiedzUsuńTaa, bejbeee, zabijesz go. Jasne. xd
UsuńYhym, yhym... raj dla Lucjusza już w mojej głowie. ;> Wiesz, będzie dużo se......... sera. Wiem, co myślałaś! Zboczuszek. ^^
Przyjmuję całuski i oddaję: młałałałałala. ;**********
Druella*, jak ja mogłam zrobić błąd w jej imieniu?! No weź mnie Avadą! Oj raj dla Lucjuszka. :D Tak wiesz co ja myślałam, no, ale cóż, moja druga strona na razie woli być jeszcze na chwilę ukryta. Co się będę szybko ujawniać. ^^ No własnie, gdzież ja mam głowę kurczaki?! Zapomniałam podziękować za dedykację, jaka ja nierozgarnięta, wybacz. :C Całuski. ;****
UsuńJestem! Haha... wybacz ale jestem po spotkaniu klasowym... i trochę tam było tego i owego xd
OdpowiedzUsuńNo dobra... :) Matko jedyna.. to było takie mrr.. jak on ją przytulił. Pomijając fakt, że zapach haha nie był przyjemny :D Ajć.. ^.^ No boskie xd
Dziękuję za dedyk ;* Moja ty uczennico, 5 ofiar?! Boże, najesz radę mała :D
Całuski ;*
Ja tam nie wiem co tak Bella się tak śmiała ;p
OdpowiedzUsuńPrzecież ta książka wydawała się na dość ciekawą ;D
Super rozdział ;) Czekam na więcej ;)
Pozdrawiam
kolejny blog na który trafiam z opowiadaniem o tej parce :) bardzo ciekawie piszesz, czekam na ciag dalszy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział...
OdpowiedzUsuńBardzo fajna historia, czekam na nowe rozdziały.
Pozdrawiam,
Luisu_Ann
Musialam zniknac na troche, ale znow sie wzielam za nadrabianie;) Swietny rozdzial. Biedna Cyzia, Lucjusz zranil jej dume. Ciekawa jestem jak wygladal takie zwykle legancki Lucjusz po wyczerpujacym meczu;p
OdpowiedzUsuńNo to jej pojechał! ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuje Cyzi :(
Ale to nawet dobrze, że ją przytulil <3